Piątkowy kolejny rekord franka – 3,76 zł to nie jedyne złe wieści z rynku – donosi goniec.com. Indeksy giełdowe spadają, a rynek reaguje panicznie na wszelkie plotki: o Grecji, o Włoszech, o Hiszpanii czy o ruchach szwajcarskiego banku centralnego.
Na Wall Street narasta panika: indeksy traciły tam w ciągu dnia 4-5 procent. Powodem jest reakcja inwestorów na niedobre wieści o stanie amerykańskiej gospodarki. Już teraz widać, że zbliżamy się do kryzysu finansowego z lat 2008-2009. Pytania o ewentualną recenzję oraz wpływ kryzysu zadłużenia w strefie euro padają coraz częściej.
Amerykański rynek pracy wskazuje na stagnację, lęk o wpadanie USA w recesję powoduje reakcje wycofywania się z giełdy. Słabe nastroje na rynku to również efekt obaw o rozszerzenie się kryzysu zadłużenia na Włochy oraz Hiszpanię. W środę zaniepokojenie rozwojem sytuacji na rynkach obligacji Włoch i Hiszpanii wyraził szef Komisji Europejskiej Jose Barroso.
– Europejski Bank Centralny (EBC) zapewni bankom dodatkowe pieniądze, jeśli będą one im konieczne. EBC wznowił skup obligacji, aby nie dopuścić do rozszerzenia się kryzysu zadłużenia w strefie euro – tak w czwartek zapewniał prezydent Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet. – EBC pożyczy bankom tak dużo pieniędzy, jak tylko będą one potrzebowały przez 6 miesięcy oraz przedłuży obecnie istniejące środki płynnościowe do końca roku – powiedział Trichet.
Na panikę w USA zareagował również rynek azjatycki. Wszystkie giełdy zanotowały tam kilkuprocentowe spadki. Ogromne spadki zanotowały także giełdy w Europie. Wszystko ze względu na fatalne wieści o amerykańskim długu. Bo paradoksalnie dogadanie się Baraka Obamy z opozycją w sprawie wzrostu zadłużenia sprawiło, że rynek – zamiast się uspokoić – zareagował paniką.
Polski Wig 20 na otwarciu sesji zanotował spadek aż o 4,74 procent, o 11.00 strata ta zmniejszyła się do 1,72 procent, ale potem tylko rosła. Od początku sierpnia polska giełda straciła ponad 10 procent. Komentatorzy nazywają ostatnie sesje „czarnym scenariuszem”, „dużą paniką” oraz „królowaniem fatalnych nastrojów”. Frank szwajcarski od rana nieznacznie spadł i kosztuje obecnie 3,73 zł.