Bezmózdzy eurosceptycy powodują zagrożenie dla istnienia całej Unii Europejskiej, powiedział w rozmowie z grecka gazetą Ta Nea nowy niemiecki minister spraw zagranicznych, Frank-Walter Steinmeier. Jego zdaniem politycy, którzy szumnie nazywają się ”eurosceptykami”, w sposób jawny promują nacjonalizmy (które przecież kłócą się z ideą Unii Europejskiej), jednocześnie nie wnosząc nic od siebie. Głos zabrany przez niemieckiego polityka otwiera tym samym dyskusję związaną z wyborami do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w tym roku.

Europa

Frank-Walter Steinmeier powiedział, że jest zaniepokojony obecną sytuacją w Unii Europejskiej. Zaznaczył, że jego zdaniem kryzys ekonomiczny, który dotknął niektóre z krajów UE wywołał pewne mechanizmy polityczne, a ich skutki będzie odczuwać cała Europa. Tymczasem Martin Callanan, członek Parlamentu Europejskiego, powiedział, że największym zagrożeniem dla Unii Europejskiej są wszyscy ci, którzy chowają głowy w piasek i nie korygują kierunku, w którym idzie UE.

Warto zaznaczyć, że obaj politycy mówiąc o eurosceptykach mają na myśli między innymi premiera Wielkiej Brytanii, Davida Camerona. Ten bowiem zasłynął ostatnio wypowiedziami, które do pewnego stopnia stoją w sprzeczności z podstawowymi założeniami Unii Europejskiej. Cameron zaproponował zmianę prawa unijnego w taki sposób, by poszczególne kraje członkowskie mogły zdecydować, w którym momencie otworzą swój rynek pracy dla mieszkańców nowo przyjętych do UE krajów.

Obecnie okres przejściowy wynosi maksymalnie 7 lat i nie może być przedłużony przez rząd krajowy. Przypomnijmy, że sprawa jest dość aktualna, bowiem wraz z początkiem stycznia bieżącego roku rynki pracy wszystkich krajów Unii Europejskiej musiały zostać otworzone dla Bułgarów i Rumunów. Spodziewano się, szczególnie w Wielkiej Brytanii, że miejscowy rynek pracy zaleje kolejna wielka fala imigrantów. W tej chwili nie ma jednak podstaw do sądzenia, że podobna sytuacja miała miejsce.

Przy okazji kwestii imigrantów w Wielkiej Brytanii, coraz częściej zaczęto mówić o tak zwanej turystyce zasiłkowej. Premier Cameron wielokrotnie sugerował, że Zjednoczone Królestwo pada ofiarą tego typu praktyk. W jednej ze swoich wypowiedzi oskarżył ostatnio Polaków o podobne działania. Premier Cameron powiedział bowiem, że zasiłki na dzieci nie należą się rodzicom pracującym w Wielkiej Brytanii, jeśli ich pociechy mieszkają w Polsce, na przykład pod opieką dziadków.

Ta wypowiedź wywołała prawdziwą burzę w świecie politycznym. Premier Donald Tusk poprosił o rozmowę telefoniczną z Cameronem. Rozmowa trwała 40 minut, jak podał jeden z informatorów, i była poświęcona w znakomitej większości sprawie przepływu ludności na terenie Unii Europejskiej. David Cameron tłumaczył się podczas niej, że jego intencją nie było „stygmatyzowanie Polaków”. Tusk jest jednak przekonany, że niezależnie od intencji, Polacy nie mogą zgodzić się na zaakceptowanie podobnych wypowiedzi, również ze względu na skutki, jakie mogą one mieć.

Także  polski Minister Spraw Zagranicznych, Radosław Sikorski, odniósł się do słów premiera Davida Camerona. Na swoim Twitterze pyta, czy jeśli Polak uczciwie pracuje na Wyspach i jest jednocześnie podatnikiem, to nie powinno mu przysługiwać prawo do pobierania zasiłków na równi z Brytyjczykami. Stawia również pytanie o to, jaki stosunek do tej sprawy miałaby Wielka Brytania, gdyby chodziło o Brytyjczyków pracujących za granicą i pobierających zasiłki na swoje dzieci, pozostające w kraju pochodzenia. Co ciekawe, brytyjska prasa potraktowała te komentarze jako atak na premiera Camerona.

Chociaż Wielka Brytania zapowiedziała, że zamierza podjąć dyskusję z Brukselą na temat zasiłków przyznawanych na dzieci pozostające w kraju pochodzenia imigrantów, do Komisji Europejskiej nie wpłynął jeszcze żaden dokument, który mógłby zapoczątkować jakikolwiek proces prawny w tej sprawie.

Przypomnijmy również, że już w 2013 roku pojawiły się propozycje zlikwidowania części zasiłków – a w każdym razie zaostrzenia przepisów, na podstawie których są one przyznawane. Komisja Europejska pozwała wówczas Londyn przed Trybunał Europejski w Luksemburgu. Sprawa nie znalazła jeszcze rozwiązania, a komentatorzy sugerują, że proces może skończyć się dopiero w 2015 roku.

Czy Frank-Walter Steinmeier ma rację, nazywając Camerona eurosceptykiem? Kiedy walka o dobro własnego narodu staje się już wadą, stojącą w sprzeczności z założeniami Unii Europejskiej?

Arkadiusz Lorenc